Tablica Ogłoszeń:

-Opowiadanie tworzone na podstawie gry, książek, przeróżnych teorii oraz pomysłów autorki.
-Rozdziały pojawiać się będą średnio raz w miesiącu, między 10tym, a 15tym dniem miesiąca.
-Oprawa graficzna bloga jeszcze w budowie.

sobota, 3 października 2020

Prolog

 Prolog: 

          Alice była niezbyt zadowolona z nowego planu trójki jej przyjaciół, w sumie jej jedynych przyjaciół.  
      Przeprowadziła się do tego miasta dwa lata temu, po wypadku, w którym straciła rękę. Pech chciał, że w tym samym czasie spłonął nowy dom strachów... W sumie nawet nie zdążyli go otworzyć. I ten właśnie budynek jej przyjaciele ubrali sobie jako cel tego wieczoru. Dziewczyna nie znała mrocznej historii tego miasta, przyjechała tu tylko ze względu na możliwość odzyskania pełnej sprawności. Kiedy tylko dowiedziała się od rodziców o lokalnym lekarzu, który prowadził eksperymenty nad nowymi, specjalnymi protezami, nie wahała się ani chwili.  
     Dziewczyna wraz z jednym z przyjaciół, Morty’m, czekali już w ich miejscu spotkań, czyli przy murku znajdującym się przy jednym z mostów. Wieczór, jak na lato przystało był przyjemnie ciepły.  
-Alice, bo przetrenujesz rękę. -Zażartował nowo przybyły, wysoki blondyn. Alice niewzruszona nadal podrzucała tenisową piłkę za pomocą swojej mechanicznej ręki.  
-Przybył i On, wielki Pan Oscar, a gdzie David? Też powinien już być. -Odpowiedziała młoda szatynka, chwytając piłkę i chowając ją do swojego niedużego plecaka.  
-Pospinał się z rodzicami, ale powinien zaraz być. A ja widzę, że tobie idzie coraz lepiej. -Blondyn uśmiechnął się do dziewczyny, siadając obok niej. 
-Tak. Fakt, nadal brakuje mi czucia w tej ręce, ale te dziwne połączenia z nerwami naprawdę robią robotę. -Alice zacisnęła mechaniczną pięść, z szerokim uśmiechem na twarzy. 
-Nadal nie wiem, czy to takie dobre, łączyć mechaniczne części z układem nerwowym człowieka. -Powiedział Morty, który był niewiele niższym od Oscara brunetem. Nagle podbiegł do nich kolejny brunet. Ten akurat był najwyższy z całej czwórki. Zdyszany, ułożył dłonie na swoich kolanach, próbując uspokoić oddech.  
-Przepraszam za spóźnienie. Ojciec truł mi o pracy w jego firmie. -Powiedział David po chwili. Mimo, że chłopak pochodził z bogatej rodziny, nie był rozpieszczonym bananem, jak większość bogatszej młodzieży w tym mieście. -To jak? Gotowi na dzisiejszą przygodę? -Zapytał, patrząc na pozostałą trójkę z uśmiechem, a reszta w odpowiedzi, pokiwała twierdząco głową... 

___________________________________________________________________________

~Wiem, prolog króciutki, ale Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że rozdziały piszę długie. 
Postanowiłam w końcu wystartować z tym opowiadaniem, jednak na sam początek powiem, żebyście nie spodziewali się rozdziałów jakoś często. Jako, że moim priorytetem jest pisanie "Just a moment to discover your mind...", myślę, że tutaj nowe rozdziały będą się pojawiać najmniej raz w miesiącu między 10tym, a 15tym dniem miesiąca. Ale spokojnie, na rozdział pierwszy nie każę wam tak długo czekać. 
Będę wdzięczna za pozostawienie komentarzy i wyrażania, co wam się podoba, a co nie. (Nie, o Naruto nie będę pisała, nawet nie próbujcie)
Nic więcej do powiedzenia już nie mam...
Do następnego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz